Od dwoch tygodni siedze w Krakowie;
jak Fryderyka pozwoli, to pojutrze wroce do domu i moze wreszcie cos napisze, wrzuce jakies zdjecia. Nastroj mam podly, wiadomo, styczen, to juz nudne, rok w rok to samo:(
A przeciez ja lubie zime!!!
W gorach:)
czy to pastel Wyspiańskiego?
OdpowiedzUsuńZima w mieście to nie to, co tygryski lubią najbardziej. Ale przeciez nawet w Krakowie są parki? Musi być tam jakieś fajne miejsce z widokiem, którego zima nie popsuje. W Centrum Japońskim jest jeszcze ta fajna knajpka?
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas i na góry! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie rewelacja!!!!!!
OdpowiedzUsuńFrydzia już dmucha, nie jest najgorzej w Małopolsce, ale na wzniesieniach czuć.
Nie przejmuj się, w górach też śniegu nie ma.
Oj tak zima jest niełaskawa. U mnie tylko wysoko w górach jest śnieg.
OdpowiedzUsuńFryderyka już poszła.
OdpowiedzUsuńFryderyka sobie poszła, teraz zagląda do nas grypka.
OdpowiedzUsuńNiedługo styczeń sobie pójdzie i dzień będzie trochę dłuższy...
OdpowiedzUsuńOstatnio gościłem ludzi z Karpacza. Byli zdziwieni, że w Warszawie jest śnieg, bo... w Karpaczu nie ma.
OdpowiedzUsuńW grudniu odwiedziłem jednodniowo Kraków i nieco się... podwędziłem :-(
Swietna fotka! Pozdrawiam z Kaszub :)
OdpowiedzUsuńChyba zniknął mój poprzedni wpis...
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie, byłem tej zimy w Krakowie.
No, ostatni raz byłem rok temu. Ale będę w lipcu!
OdpowiedzUsuńDla równowagi ostatnio podwędziłem się w Łodzi...
OdpowiedzUsuńW co drugim domu jednorodzinnym wybierają papieża.
Fajowe zdjęcie, bardzo ciekawe. :)
OdpowiedzUsuń